30. Lauren Oliver - Delirium

Tytuł: Delirium
Tytuł oryginalny: Delirium
Autor: Lauren Oliver
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 360
Moja ocena: 8 / 10

OPIS Z OKŁADKI
,,Mówili, że bez [miłości] będę szczęśliwa.
Mówili, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam. Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy,
niż żyć setki lat w kłamstwie''.

Dawniej wierzono, że [miłość] jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię [miłości] ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na [miłość]...

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?


~~~~

No właśnie. Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć? 
Zastanawiałam się nad odpowiedzią na to pytanie w chwili, w której trzymałam książkę po raz pierwszy 
w księgarni, rozmyślając nad jej kupnem. Zastanawiałam się, rozpoczynając lekturę. Zastanawiałam się również 
w środku akcji, kiedy przybyły nowe, silne argumenty, którymi mogłabym się kierować. I zastanawiam się teraz, kiedy już dawno skończyłam czytać. Miałam mnóstwo czasu, żeby podjąć decyzję, a gdy przyszedł odpowiedni moment na napisanie konstruktywnej recenzji... Szczerze? Nie mam pojęcia.
,,Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. 
Ale może też poszybować w górę."
Zacznę bardzo nietypowo, bo na początku chciałabym przedstawić Wam Hanę, przyjaciółkę głównej bohaterki. Już w pierwszych rozdziałach zaprezentowała się jako pogodna, wzbudzająca sympatię i pełna uroku dziewczyna. Przyciągała samym wyglądem; wysoka, wysportowana, o promiennym uśmiechu z dołeczkami i włosach mieniących się na różne odcienie złota w blasku słońca. Najchętniej porównałabym ją do wiosennego promyczka, taką energią emanowała. W przeciwieństwie do Leny była entuzjastką dobrej zabawy i nie przestrzegała zasad. Lubię takich bohaterów - zbuntowanych, barwnych. Zdawała sobie sprawę, że coś jest nie tak i była gotowa to zmienić, ale była też zmuszona otaczać się osobami, którzy gasili jej zapał.
To nie ona decydowała o tym, że żyje w takim, a nie innym środowisku. Wpływ osób z zewnątrz był nieunikniony. Od dzieciństwa wpajano jej reguły, a Hanie nie pozostało nic, żeby za nimi ślepo podążać. W pewnym sensie to dobrze, żywiołowe usposobienie nie zawsze szło w parze z podejmowaniem istotnych decyzji, działała impulsywnie i chwilami bezmyślnie. Mimo tego byłam w stanie ją zrozumieć. Osobiście nie przepadam za monotonią,  więc prawdopodobnie dzięki temu tak mocno się z nią związałam. 

,,Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. 
Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, 
i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.''

Poznajcie Lenę Haloway, główną bohaterkę, a zarazem narratorkę oczekującą na dzień swoich osiemnastych urodzin. Nie, nie chodzi tutaj o prezenty i tort, skądże. Dziewczyna w końcu będzie mogła poddać się zabiegowi, który ma na celu zabezpieczenie przed amor deliria nervosa- chorobą zwaną miłością.
Lena początkowo nie do końca pokrywa się z naszym wyobrażeniem bohaterki funkcjonującej w antyutopijnym świecie. Jest rozsądna i posłuszna, całkowicie podporządkowana systemowi. Nie może się doczekać dnia,
w którym lekarstwo rozprzestrzeni się po jej organizmie, a ona sama nie będzie już narażona na złapanie delirii. Bo tego boi się najbardziej. Przedstawia nam swoje środowisko, od początku zapewniając, że jest dobre. Odpowiednie. Oczywiście dziewczyna nie ma żadnego porównania, żyje w miejscu otoczonym murami i wie jedynie to, co wiedzieć powinna. Ludzie wyleczeni są w większości osobami starszymi, zajmującymi określone miejsce w hierarchii społecznej. Z pewnością ustatkowani. Wiodą spokojne życie u boku partnera, który zostaje im przydzielony po zabiegu. Cała reszta to dzieci i młodzież, którzy nie ukończyli jeszcze lat osiemnastu.
Są określani mianem zarażonych. Wszystko jest takie uporządkowane, właściwe. Wydawałoby się, że społeczeństwo funkcjonuje prawidłowo, a jednak zawsze znajdą się błędy w ustroju państwa. W końcu to dystopia, nie może być tak kolorowo. 

,,Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz 
i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, 
by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.''

A gdzie wątek rebeliantów i walk z organizacją? On też się pojawia, ale jak na pierwszy tom przystało, jest tylko delikatnym szkicem. Końcówka była tak emocjonująca i całkowicie nieprzewidywalna, że podejrzewam, iż te niewielkie, mało istotne dla władz ataki tworzą fundamenty prawdziwego buntu. W Delirium pewne rzeczy wyglądają dla mnie zupełnie inaczej. Oczekiwałam uzbrojonych powstańców, a dostałam Odmieńców - ludzi żyjących w Głuszy, którzy szczerze mówiąc, przypominali mi jakichś zabawnych dzikusów, takich jak Tarzan. 
Nic bardziej mylnego, moi drodzy, ponieważ jest to grupa naprawdę dobrze zorganizowanych, skutecznych aktywistów. Działają niezwykle dogłębnie i efektywnie, a przy tym zupełnie dyskretnie. Jednym z takich Odmieńców jest Alex, przez którego nasza bohaterka zaraża się delirią. Kiedy w życiu Leny pojawił się chłopak (Nie, nie tylko chłopak. Alex!) role znacznie się odwróciły i Lena zaczęła zachowywać się jak Hana. Niby książka "bez miłości", a jednak miłości było dużo. I na tym powinnam skończyć, bo nikt nie chce niepotrzebnych spojlerów. 

,,Chłodne powietrze wchodzi i wychodzi z moich płuc boleśnie, ale to dobry rodzaj bólu:
 ból, którzy przypomina, jak cudownie jest oddychać."

Delirium jest kolejną dystopią, która prócz schematycznych wątków zawiera własne, oryginalne elementy.
Miłość jako choroba? To przecież genialny materiał na powieść. Autorka zdecydowanie miała pomysł na fabułę
i udało jej się wykorzystać swój literacki potencjał. Mam wrażenie, że większą dawkę emocji dostaniemy dopiero w tomie drugim i trzecim, a ten był jedynie przejrzystym wprowadzeniem w świat Leny i Aleksa. Zakończenie wstrząsnęło mną i złamało moje serce na milion drobnych kawałeczków, a od natychmiastowego sięgnięcia po kolejny tom powstrzymał mnie fakt, że muszę najpierw skończyć wszystkie rozpoczęte książki, które utworzyły już dość pokaźny stosik. A Wy czytaliście Delirium? Jak wrażenia? :)


,,Jedną z najdziwniejszych rzeczy w życiu jest to, że będzie ono parło do przodu, ślepe i nieświadome, nawet gdy nasz prywatny świat- nasza mała wykrojona przestrzeń- jest niszczona przez kataklizmy, a nawet się rozpada. Jednego dnia masz rodziców, następnego jesteś sierotą. Dzisiaj znasz swoje miejsce i wiesz, dokąd zmierzasz, jutro błąkasz się po pustkowiu. A słońce nadal wschodzi, chmury płyną na niebie, ludzie chodzą na zakupy, woda szumi w rurach, żaluzje w oknach wędrują w górę i w dół. To właśnie wtedy uświadamiasz sobie, że w tym wszystkim- w życiu, w tym nieubłaganym mechanizmie istnienia- nie chodzi wcale o ciebie. Ono wcale się z tobą nie liczy. Życie będzie się toczyło dalej, nawet kiedy przejdziesz na drugą stronę. 
Nawet po twojej śmierci.''



P.S. W ten ostatni, upalny, wakacyjny dzień chciałabym Wam wszystkim życzyć powodzenia w nowym roku szkolnym. Jeżeli tak jak ja, zaczynacie w zupełnie nowych miejscach, trzymam kciuki podwójnie. ^^ 
Pamiętajcie, że pierwsze miesiące są najważniejsze. Bądźcie ambitni i zaprezentujcie się z jak najlepszej strony, 
a później będzie już z górki. ;) Myślcie optymistycznie, to także ważne. I oczywiście życzę Wam, abyście zawsze znaleźli czas na popołudnie z książką w ręku, we wrześniu zapowiadają się naprawdę kuszące propozycje czytelnicze. :D Trzymajcie się, książkoholicy, wierzę w Was! <3

Literackie miasteczko TAG

Cześć, książkoholicy! Dzisiaj przygotowałam dla Was świetny TAG, do którego nominowała mnie autorka LimoBooks. O co tutaj chodzi? To proste: mam do dyspozycji 10 miejsc, a moim zadaniem jest dopasować do każdego miejsca jednego bohatera literackiego, który najlepiej sprawdzi się jako reprezentant danego budynku.  Bardzo dziękuję za nominację i podziwiam za pomysłowość! ;) Zaczynajmy! 



1. Ratusz
Pewnie żeby sprostać oczekiwaniom mieszkańców wypadałoby umieścić w roli burmistrza kogoś sprawiedliwego, aczkolwiek w moim wypadku będzie to naprawdę trudne. Za dużo dystopii, oj tak. Malutki głosik w mojej głowie cały czas skanduje nazwisko Snow'a z Igrzysk Śmierci, ale nie będę tak okrutna i wybiorę Cal'a z Czerwonej Królowej. 

2. Sklep
Umówmy się, że będzie to piekarnia, dobrze? A teraz pomyślcie, kto nasuwa Wam się na myśl jako pierwszy? 
W moim przypadku jest to Peeta, również z Igrzysk. Mogę się założyć, że świeże bułeczki będą schodzić jak... 
no, sami wiecie.

3. Zoo
Dobra, bez wahania wybiorę Hagrida. W końcu ma doświadczenie w opiece nad zwierzętami. 
Skoro poradził sobie z magicznymi stworzeniami w Hogwarcie, poradzi sobie i w naszym miasteczku!

4. Klub
W tym miejscu od razu widzę Hanę z Delirium. Najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki potrafi się bawić, 
nawet w najgorszych warunkach. Z pewnością rozkręciłaby niejedną imprezę!

5. Kawiarnia
Penny z Girl Online! Urocza dziewczyna z poczuciem humoru. Otwartości jej nie brakuje, bo przecież prowadzi bloga. Z łatwością nawiązałaby kontakt z klientami, a pozytywna energia, którą wręcz emanuje przyciągałaby mnóstwo osób do tej klimatycznej miejscówki. ;)

6. Szkoła
Isabelle z Wybranych będzie idealnym dyrektorem w naszej szkole, nie sądzicie? Taka nauczycielka to prawdziwy skarb! ^^

7. Muzeum
Tutaj potrzebny nam jest ktoś, kto doskonale sprawdzi się jako strażnik. Dobra kondycja fizyczna, zwinność, odwaga... A może Jace z Darów Anioła? Tak, dzięki niemu muzeum będzie jednym z najlepiej strzeżonych budynków. Jest jakiś śmiałek, który odważy się stanąć naszemu opiekunowi na drodze? (Oprócz Was, kochane. Żony Jace'a, łączymy się!)

8. Szpital
Kira Walker z Częściowców to młoda i niezwykle ambitna lekarka. Jest zdeterminowana, aby odnaleźć lek
i uratować swoich pacjentów, nie zważając na cenę i konsekwencje. To dziewczyna o mocnych nerwach
i zdrowym rozsądku, która absolutnie sprawdzi się w roli lekarza. 

9. Bank
Nie mam pojęcia, kto spisałby się na medal jako bankier. Może jeden z goblinów wykreowanych przez
J.K. Rowling? Jak twierdzi Hagrid, Bank Gringotta jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc w świecie czarodziejów, a to w dużej mierze zasługa tych niewielkich istot. 

10. Księgarnia
Liesel ze Złodziejki książek jest idealną osobą na to stanowisko. Kocha czytać ponad wszystko, a książki stanowią dla niej ogromną wartość. W księgarni czułaby się wspaniale, a ja byłabym zachwycona każdą przeprowadzoną
z nią rozmową. 

11. Autobus, czyli kierowcy do kolejnych miasteczek. Do zabawy nominuję autorów blogów:


Oraz wszystkich, którzy mają ochotę wykonać ten TAG na swoim blogu!
Powodzenia! 

29. Cecelia Ahern - Love, Rosie

Tytuł: Love, Rosie
Tytuł oryginalny: When Rainbows End
Autor: Cecelia Ahern
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 512
Moja ocena: 9 / 10

OPIS Z OKŁADKI
Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga młodych ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex odważą się ją wykorzystać?


~~~~

O Love, Rosie było głośno jakiś czas temu ze względu na ekranizację, która miała swoją premierę w grudniu ubiegłego roku. Wiecie jak to jest, kiedy bardzo chce się przeczytać jakąś książkę, ale cały czas odkłada się to na później, bo zawsze znajdą się pozycje ważniejsze? A lista "chcę przeczytać" zwiększa się nieubłaganie, bo pojawia się coraz to więcej interesujących powieści. Tak było w przypadku tej lektury. Kiedy ją skończyłam, żałowałam jedynie, że sięgnęłam po nią tak późno.

,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany 
i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki robią się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem 
i kompletnie się gubisz. Tak łatwo się zgubić.''

Jestem zachwycona formą przedstawienia fabuły, bo to mocny aspekt świadczący o niezwykłej oryginalności książki. Przeglądając inne recenzje, zwróciłam uwagę, że nie każdemu taki zapis przypadł do gustu, co absolutnie mnie zaskoczyło. Czy tylko dla mnie przyswajanie tekstu okazało się szczególną łatwością?
Pełen podziw dla autorki; idealnie splotła wątki i opisała losy bohaterów, mające miejsce na przestrzeni pięćdziesięciu lat. Cecelia Ahern zdecydowanie zdaje sobie sprawę z wartości tradycyjnych listów. Właśnie w nich zgromadzone są wszystkie uczucia. Dzięki Love, Rosie potrafiłam idealnie wyobrazić sobie osobę, która pisała list. Jej dłoń sunącą po papierze, kreśląc wiadomość w skupieniu lub pośpiechu, łzy skapujące na kartkę, ślady atramentu lub inne pamiątki charakterystyczne dla nadawcy. To właściwie lepsze niż narracja, nie sądzicie? Pisząc do kogoś to co czujemy, działamy w pewien sposób pod wpływem impulsu. Przelewamy tam wszystko, często są to wyznania, których nie wypowiedzielibyśmy komuś prosto w twarz. Tak jak robi się zdjęcia, chcąc zatrzymać daną chwilę na zawsze, ludzie piszą też listy, aby słowa w nich zawarte były wieczne. 


,, Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, 
jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, 
ale często łamie nam serce.''



Rosie i Alex to prawdopodobnie najlepsi bohaterowie, jakich miałam okazję poznać. Pokochałam ich od pierwszych stron. Tworzą razem parę cudownych przyjaciół. Nie widziałam przyszłości Rosie, w której nie ma Alexa i przyszłości Alexa, w której nie ma Rosie. A jednak, ich życie potoczyło się w taki sposób, że rozłąka
w końcu nastąpiła. Dla czytelnika nie był to ogromny cios, bo przecież żadne z nich nie zniknęło z fabuły.
Pisali do siebie wcześniej jako dzieci, mieszkając zaledwie kilka domów dalej oraz pisali później, kiedy dzieliły ich setki kilometrów. Nam pozostało jedynie gorąco im kibicować, a kiedy kolejne wydarzenie sprawiło, że się od siebie oddalali, naprawdę emocjonalnie to odbieramy, mamy ochotę wręcz krzyknąć: "Jak to?!"
Ich decyzje z pewnością nie zawsze są takie, jakie podjąć powinni, ale w tym ukryta jest istota rzeczy.
To życie nie jest wyidealizowane, jest realne. Bohaterowie biorą udział w historii, z którą mamy okazję spotkać się każdego dnia. Historia niby banalna, a tak piękna i niesztampowa jednocześnie. Autorka wykreowała ich na wzór zwyczajnych ludzi, którzy popełniają błędy i ponoszą konsekwencje, ale są wystarczająco silni, by dążyć do spełnienia swoich marzeń, nawet jeżeli miałoby to trwać kilkadziesiąt lat. Naturalność, którą prezentują, sprawia, że zwyczajnie nie da się ich nie polubić. No, poza tym, przecież chyba każda dziewczyna chciałaby mieć takiego swojego Alexa. ;) Nie da się nie wciągnąć w fabułę, być obojętnym na ich losy. Osobiście nie miałam w planach przeczytać tej książki zaraz po tym, kiedy sympatyczny pan kurier mi ją dostarczył. Zaczęłam wtedy Próby Ognia i miałam wielką ochotę je skończyć, żebym nie było problemu z czytaniem kilku pozycji jednocześnie, bo wiecie, że nie bardzo przepadam za takim rozwiązaniem. (Nie)stety, nie wytrzymałam i zerknęłam na początek pierwszego rozdziału, który wyglądał tak zachęcająco, że błyskawicznie pochłonęłam pierwsze zdania, a później...
Cóż, kiedy zrobiłam sobie krótką przerwę, byłam już w połowie. 

,,Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, 
gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie.


Nie potrafię wskazać kilku cech, które w stu procentach byłyby charakterystyczne dla Rosie. 
Jest silną, niezależną kobietą. Z pewnością stanowcza, odpowiedzialna i zrównoważona. W sytuacjach, które tego wymagają, potrafi zachować zimną krew i kieruje się zdrowym rozsądkiem. A jednocześnie jest szalona, zabawna, uparta, impulsywna i momentami mało dojrzała, wtedy przypomina niezdecydowaną nastolatkę. Podoba mi się jej upór w udoskonalaniu samej siebie. Dąży do spełnienia swoich marzeń, równocześnie czekając na okazję, która jej to ułatwi. Nie narzeka przez połowę książki, w jakiej to beznadziejnej sytuacji się znalazła. Zaakceptowała swoje wybory z przeszłości i idzie naprzód. Dobrze, że autorka ubarwiła jej "nudne życie" tak fantastyczną postacią, jaką jest Ruby. Ta kobieta to dopiero potrafi zmotywować człowieka do działania. Płakałam ze śmiechu, czytając ich wiadomości. Każdy z nas potrzebuje takiego czynnika motywującego, który będzie mógł dać nam "porządnego kopa", kiedy sami nie będziemy w stanie odnaleźć w sobie siły. Ruby jest zdecydowanie idealna do tej roli.

Z kolei Alex jest odzwierciedleniem tej drugiej twarzy Rosie. Entuzjasta dobrej zabawy, trudno jest mu usiedzieć w jednym miejscu, nic nie robiąc. W moich oczach mógłby pozostać wiecznym dzieckiem. Byłam przekonana, że niełatwo przyjdzie mu się ustatkować, a tak naprawdę zrobił to szybciej niż jego przyjaciółka. Trudno było mi się przyzwyczaić do Alexa, który ma trzydzieści parę lat, codziennie jest ubrany w garnitur lub koszulę i nosi krawat. Na szczęście, jego osobowość się nie zmieniła. Pozostał lojalnym przyjacielem, rzucał zabawnymi dowcipami i co najważniejsze; nadal robił te same błędy ortograficzne.

Cecelia Ahern dzięki tej powieści zajęła u mnie trwałe miejsce na półce ulubionych autorów, a teraz nie pozostało mi nic innego, jak zapoznać się z jej pozostałą twórczością. Love, Rosie to niezwykle urokliwa opowieść, która pomimo momentów, w których bohaterowie musieli iść pod górkę, ukazuje nam też pozytywne strony różnych życiowych etapów. Podsumowując, jeżeli jeszcze nie przeczytaliście Love, Rosie, wiedzcie, że od teraz Was do tego nominuję. Macie ją na swoich listach Do przeczytania? Bardzo dobrze, zakreślcie ten tytuł jakimś jaskrawym kolorem, żeby prześladował Was za każdym razem, kiedy tam zajrzycie.

,,Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, 
czeka mnie spełnienie marzeń."




28. Zoe Sugg - Girl Online

Tytuł: Girl Online
Tytuł oryginalny: Girl Online
Autor: Zoe Sugg
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 368
Moja ocena: 7 / 10

OPIS Z OKŁADKI
Pod nickiem Girl Online Penny dzieli się na blogu najskrytszymi myślami 
o przyjaźni, chłopcach, szkolnych dramatach, swojej szalonej rodzince 
i atakach paniki, które skutecznie komplikują jej życie.
Kiedy sprawy osobiste Penny przybierają naprawdę zły obrót, rodzice zabierają ją do Nowego Jorku. Tam Penny poznaje Noah- przystojnego gitarzystę. Zaczyna się w nim zakochiwać, co szczegółowo opisuje na swoim blogu. Ale Noah też ma pewien sekret. Sekret, który może doprowadzić do ujawnienia tożsamości Girl Online i bezpowrotnie zniszczyć największą przyjaźń Penny.

~~~~


Prawdopodobnie nigdzie nie wspominałam, że YouTube jest jedną ze stron, które odwiedzam codziennie, 
co więcej, spędzam tam naprawdę dużo czasu. Subskrybuję dość znaczną liczbę kanałów, a interesując się tym już ponad dwa lata, poznałam również Zoe Sugg, czyli Zoellę. Napisanie książki przez najpopularniejszą brytyjską vlogerkę, z pewnością wywołało ogromne poruszenie wśród blogerów, vlogerów oraz również nas - książkoholików. Osobiście nie odczuwałam dużej potrzeby przeczytania Girl Online zaraz po premierze. 
Ostatnio zdecydowanie jestem bardziej skłonna sięgać po literaturę z większą dawką akcji, lubię, gdy coś się dzieje. W jaki więc sposób Girl Online w końcu do mnie dotarła? Otóż, moja przyjaciółka zapewniała mnie,
że jest to wspaniała powieść, którą muszę przeczytać, a co za tym idzie - zrecenzować. 

,,Kiedy przy kimś płaczesz, kiedy pokazujesz mu to, co boli cię najbardziej, 
to znaczy, że naprawdę mu ufasz. ''

Penny to zwyczajna szesnastolatka, która została potraktowana nieco stereotypowo. W zamyśle autorki było zapewne, aby z bohaterką utożsamiała się większość nastolatek w jej przedziale wiekowym. Dziewczyna ciągle wpada w tarapaty, codziennie przytrafiają się jej sytuacje, w których najchętniej zapadłaby się pod ziemię, narzeka na swoją urodę, chociaż ja nie pogardziłabym jej wyglądem, a nawet kiedyś marzyłam o kasztanowych lokach. Dodatkowo, ma kochającą rodzinę, genialnego przyjaciela oraz pasję, która sprawia, że Penny odnajduje prawdziwe wsparcie wśród swoich czytelników. 
Mimo tych wszystkich pozytywów, którymi została obdarzona bohaterka, Zoe chciała przede wszystkim udowodnić, że nikt nie ma idealnego życia. Każdy z nas przechodzi przez lepsze i gorsze momenty. Ataki paniki przysparzały Penny nie lada problemów. Jej najlepsza przyjaciółka okazała się zupełnie inną osobą, a jeden incydent wywołał natychmiastowy efekt domina, pociągając za sobą kolejne nieporozumienia. 

,,Ale potem przyszło mi do głowy, że może przyjaźnie przypominają czasem ubrania. 
Kiedy przestaje nam być w nich wygodnie, to nie znaczy, że coś źle zrobiliśmy. 
Mogliśmy po prostu z nich wyrosnąć. "

Historia przedstawiona na kartach powieści nie wyróżnia się oryginalnością, co nie zmienia faktu, 
że momentalnie przez nią przebrnęłam. Czytanie opowieści, która mogłaby się zdarzyć naprawdę, niezwykle ułatwia związanie się z postaciami, wgłębienie się w fabułę. Bohaterowie wręcz emanują realnym ciepłem, to osoby, które zostały nakreślone na wzór prawdziwych ludzi. Wątek dotyczący typowych problemów młodzieży, propaguje zachowanie ostrożności oraz zdrowego rozsądku w Internecie. Nadwrażliwość młodych ludzi udzielających się publicznie na krytykę (podkreślę, że w większości przypadków jest ona zupełnie bezpodstawna) jest coraz częściej spotykana, a w Girl Online mieliśmy okazję poznać to z perspektywy Zoe, która w pewnym sensie identyfikuje się z Penny. Jest też Elliot, jej najlepszy przyjaciel , który zmaga się z brakiem tolerancji ze strony własnych rodziców. Takie drobne, mało podkreślone akcenty, a jednak zauważalne przez odbiorcę, aby mógł doszukać się w nich przesłania.

,,Bo kiedy znajdziesz kogoś, kto lubi was za to, jacy jesteście naprawdę, i kogo wy lubicie za to,
 jaki on jest naprawdę, musicie zrobić wszystko, co w waszej mocy, żeby go nie stracić."

Girl Online jest niezobowiązującą opowieścią na leniwy dzień, którą zdecydowanie można przeczytać "na raz". Urocza okładka niezwykle pasuje do klimatu książki. Estetyka wydania sprawia, że chciałabym zatrzymać na niej wzrok za każdym razem, kiedy ją widzę. Dla mało wymagających czytelników, którzy chcą po prostu miło spędzić czas z sympatyczną lekturą - zdecydowanie tak.